Witam na mojej skromnej stronie internetowej.
Nazywam się Dariusz Sieczkowski i jestem psycholem, debilem, nierobem, nędzarzem i nieudacznikiem. Od połowy 2021 roku także kaleką uznawanym za symulanta przez część opinii publicznej oraz orzeczników. Jestem jednostką nieprzystosowaną społecznie – z ludźmi nie łączy mnie nic. Mam inne zainteresowania, poglądy, spojrzenie na życie, podoba mi się inna muzyka, chciałbym zwiedzić inne miejsca niż inni, nie potrzebuję także udowadniać światu, że jestem we wszystkim najlepszy. Takie osoby jak ja mają przejebane w życiu – wyłamujesz się z szablonu, jesteś gnojony. Chciałbym odciąć się całkowicie od ludzi, ale to niemożliwe, więc unikam życia towarzyskiego, jak tylko się da.
Po 40 latach niczego nie osiągnąłem i wiem, że nie miałem prawa niczego osiągnąć. Żałuję czasu spędzonego na nauce oraz na pracy nad licznymi projektami, bo bez układów i znajomości można być tylko dostarczycielem wiedzy i pomysłów, dla osób, które je realizują i na nich zarabiają. Takie jest przeznaczenie.
Jednocześnie jestem człowiekiem, który udowodnił światu, że nie warto stawiać na siebie, nie warto mieć pasji, a konsekwentna praca i wytrwałość nie prowadzą do sukcesu. Znacznie lepiej być prymitywem, który stawia na siłę, agresję i chamstwo – to przydaje się w życiu, a siła oraz zdrowie pozwalają znaleźć dobrze płatną pracę w jakiejkolwiek sytuacji na rynku pracy. Brak wiedzy o istniejących układach, sposobie działania sądów, nauki, mediów, i świecie showbiznesu, również daje ogromny komfort psychiczny.
Był czas, kiedy wszystko szło dobrze, mogłem zostać pracownikiem naukowym, stworzyć mnóstwo materiałów do nauki języków słowiańskich, a przy okazji, dzięki zarobionym pieniądzom, podróżować, przez co stworzyłbym znacznie lepszą stronę o podróżowaniu koleją. Ale nie da się. Nie da się przebić przez kliki, sitwy, towarzystwa wzajemnej adoracji opierające się na lizaniu czterech liter i niszczeniu niewygodnych osób na zasadzie „ręka rękę myje”. Po prostu się nie da. Nieważne, co zrobicie i ile włożycie wysiłku. Nie da się.
Gdybym jako redaktor strony i bloga oszukiwał czytelników gorąco polecając za pieniądze nieuczciwe firmy i biznesmenów, wychwalałbym pod niebiosa za jeszcze większe pieniądze przewoźników, miejsca oraz regiony, byłbym milionerem. Cieszyłbym się szacunkiem, zwiedzałbym świat, rozwijałbym się. Nikt nie twierdziłby, że jestem nierobem i nieudacznikiem.
Obecnie jestem pasożytem bez perspektyw. Kompletnie nieprzydatny światu, nieprzydatny w razie wojny, jednocześnie bez szans na niepełnosprawność, bowiem zaatakowała mnie choroba nieznana jeszcze medycynie. Choroba zniszczyła mnie fizycznie i psychicznie. Po ponad 3 latach kalectwa mam objawy demencji, problemy z ortografią, kolejne problemy zdrowotne wynikające z braku ruchu lub szczepienia przeciwko covid-19. Według lekarzy to wynik przewlekłego stresu i negatywnych przeżyć z przeszłości.
Dużo ludzi zazdrości mi urojonej fortuny, urojonej sławy i jakiegoś urojonego szczęścia, a ja nie mam nic – pieniędzy, zdrowia, sił, kwalifikacji ani perspektyw. Oni mają wysokie wynagrodzenia lub emerytury, zdrowie, zwiedzają świat, rozwijają się, a mnie zazdroszczą. Nie rozumiem, skąd się bierze ta zawiść i bezmyślne plotki.
Czekają mnie męczarnie, a po śmierci nie pozostanie po mnie nic. Nikt nie przyjdzie na mój pogrzeb, nawet nie będę miał grobu. Całe życie było bez sensu.
Na stronie napisałem swoje chore przemyślenia, z których śmieją się prawdziwi mężczyźni i prawdziwi Polacy, którym w życiu wszystko się udaje. Zazdroszczę im zdrowia, zazdroszczę im sił do pracy i braku świadomości wielu rzeczy. Żałuję, że miałem ambicje i chciałem się wyrwać z tego środowiska. Życie byłoby piękniejsze, gdybym miał byle jaką pracę, nie miał świadomości wielu rzeczy i cieszył się życiem, śmiał z głupich memów, ograniczając swoje zainteresowania do plotek, alkoholu, oglądania meczów i gnojenia tych, którzy chcieli coś więcej osiągnąć lub mają inne zainteresowania. Jakie życie byłoby piękne…