L O A D I N G
blog banner

Moje osiągnięcia

W swoim życiu miałem trochę osiągnięć, czym odróżniam się od moich rówieśników, jednak tak naprawdę nie mają one żadnego znaczenia.

– od 2000 roku dokumentuję zmiany w mieście. Kiedy zaczynałem, w czasie robienia zdjęć byłem wyzywany od psycholi, pedałów, Żydów i innych oraz atakowany, choć nie fotografowałem osób wyzywających mnie. Zaraziłem pasją co najmniej kilkanaście osób, sporo zdjęć ma ogromną wartość archiwalną, jednak po mojej śmierci zdjęcia zmarnują się, ewentualnie ktoś na mojej twórczości zarobi i zdobędzie sławę. O mnie nikt nie będzie pamiętał.

– w czasie studiów byłem trzykrotnie nagradzany stypendium ministra za wyniki w nauce. Umożliwiło mi to studia zagraniczne oraz poznanie innego życia oraz środowiska, niż mam na co dzień.

– jako jedyny w historii kierunku nie zostałem przyjęty na studia doktoranckie na slawistyce na Uniwersytecie Masaryka w czeskim Brnie. Komisja egzaminacyjna wyśmiała mnie i moje projekty, a później wykorzystali je, zarabiając na grantach i dotacjach. Gdyby udało mi się dostać na studia doktoranckie lub zostałbym zatrudniony w jakiejś instytucji naukowej, moje życie byłoby zupełnie inne. Ale bez znajomości i układów nie da się. Mają swoich, którym wszystko przychodzi bez wysiłku.

– kiedy walczyłem z uczelnią o sprawiedliwość, media i polscy czechofile zrobili ze mnie wielkiego zwyrodnialca i terrorystę. Kiedy w sądzie udowodniłem, że cała nagonka na mnie była wynikiem wspólnej akcji uczelni, czeskiej policji, mediów, wspomaganych przez polskich czechofilów, sąd umorzył sprawę (ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu), chociaż powinienem zostać uniewinniony. Zakochany w Czechach sędzia z Wadowic robił wszystko, żeby mnie skazać, ale moje dowody były zbyt mocne. O umorzeniu sprawy i uzasadnieniu na moją korzyść nie napisał nikt. Zero informacji, cisza. A kiedy trzeba mnie było zniszczyć, publikowano dziesiątki obrzydliwie zmanipulowanych artykułów.

– jestem najbardziej znienawidzonym Polakiem w Czechach i pewnie na Słowacji. W pracach dyplomowych czasami nawet piszą o moich urojonych zbrodniach, chociaż w sądzie udowodniłem intrygę. Nic jednak nie pomoże na głupotę ludzi ślepo wierzącym plotkom i artykułom prasowym pisanych przez sprzedajnych dziennikarzy współpracujących z odpowiednimi służbami lub wierzącymi, że walczą o dobro świata.

– w sprawie, w której media wykreowały mnie na zbrodniarza i terrorystę, wcześniej zostałem skazany przez sędziego Konrada Gwoździewicza z Oświęcimiu. Wyrok skazujący sędzia uzasadniał tym, że sąsiedzi w wywiadzie środowiskowym wypowiedzieli się, że „jestem miły, spokojny i uczynny, nie mam nałogów ani nie wywołuję awantur”, a tacy dokonują największych zbrodni. Fani sędziego są zachwyceni takim uzasadnieniem, ale ja, jako oskarżony, nie miałem szans na obronę, ponieważ gdyby sąsiedzi powiedzieli, że jestem agresywnym chuliganem, również świadczyłoby to przeciwko mnie. W dodatku ludzie o takich cechach jak ja, są najczęściej tępieni. Sąd drugiej instancji uchylił wyrok, ale odpowiadałem karnie za zniesławienie sędziego w środkach masowego przekazu, ponieważ zarzuciłem mu wydawanie wyroków pod publiczkę oraz współpracę z mediami. Zostałem za to skazany, lecz sąd odstąpił od wymierzenia kary. Sędzie nie poniósł żadnych konsekwencji za niesłuszne skazanie.

– stworzyłem największy w polskim internecie przewodnik o podróżowaniu koleją. Zainspirowałem setki tysięcy ludzi do podróżowania, moje pomysły podchwyciło mnóstwo twórców, organizacji i przewoźników, ja zostałem z niczym. Jako kaleka mogę zapomnieć o podróżowaniu. Gdybym miał znajomości i gdybym oszukiwał czytelników, wychwalając pod niebiosa tych, którzy zapłacą, a także gdybym kupował sobie fanów oraz zasięgi oszukując sponsorów, byłbym milionerem. Przez rzetelność i uczciwość jestem nędzarzem.

– trafił mi się najlepiej udokumentowany przypadek raka, który rozwinął się krótko po przyjęciu szczepionki przeciwko COViD-19. Oczywiście niczego nie udowodnię, bo podobno szczepionki nie powodują raka i w ogóle nie mają skutków ubocznych.

– chociaż od połowy 2021 roku przez długi czas nie mogłem siedzieć, stać ani chodzić (każdy krok powodował ból porównywalny do ataku kolki nerkowej i rwy kulszowej, a leki nie działały), orzecznicy twierdzili, że jestem zdrów jak ryba i nie zaliczam się do stopni niepełnosprawności. Od drugiej połowy 2023 roku mogę poruszać się na niewielkie odległości, ale nadal mam okresy zaostrzeń, kiedy muszę siedzieć w domu. Mimo to dla orzeczników nadal jestem zdrowy.

– w 2023 roku, na zlecenie wydawnictwa Pascal, napisałem książkę pt. „Pociągiem na weekend” o najciekawszych trasach kolejowych w Polsce. Gdybym był zdrowy, mógłbym napisać jeszcze inne, ciekawe książki po poszczególnych regionach i niektórych krajach. Oczywiście nie mam gwarancji, że ktoś wydałby je, ale i tak choroba przekreśliła wszystkie moje plany.

– po operacji usunięcia nowotworu układu moczowo-płciowego w szpitalu wdało się u mnie zakażenie dróg moczowych bardzo groźną bakterią. Bakteria ta pojawia się w drogach moczowych po zabiegach w tych okolicach, cewnikowaniu itp. Można się nią też zarazić podczas kąpieli w jacuzzi. Przed i po operacją nie chodziłem na basen, nie miałem innych zabiegów na drogach moczowych, jednak nie udało się uzyskać odszkodowania za zakażenie, ani udowodnić związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy operacją a zakażeniem. Jak zobaczyłem, w jaki sposób wyglądają takie postępowania, wiem, że zwykły człowiek nie ma szans na sprawiedliwość.

– z moich słowników skorzystały setki tysięcy osób uczących się języków obcych, ja natomiast nie znam żadnego języka aktywnie. Po prostu nie miałem możliwości używania języka angielskiego ani innych języków, których się uczyłem, język czeski po latach również wyleciał z głowy. To tak, jakby mechanik uczył się naprawiać samochody tylko z książek, a piłkarz uczył się gry w piłkę z książkowej teorii, bez możliwości grania w nią.

CIEKAWOSTKI

– już ok. 1995 r. myślałem o stworzeniu interaktywnego programu do spacerowania ulicami Oświęcimia, który pozwoliłby w przyszłości przenieść się wirtualnie do dzisiejszych czasów. Nie miałem jednak wiedzy technicznej, nie miałem możliwości żeby to zrobić, a gdybym powiedział o tym pomyśle głośno, pewnie zostałbym wyśmiany jako psychol. W 2007 r. pojawiły się pierwsze interaktywne mapy Google Street View. Ktoś inny miał taki sam pomysł, ale miał wiedzę i możliwości, żeby go zrealizować. Tak jest w życiu.

– w 2000 roku pisałem, kto jest „trzecim antychrystem z przepowiedni Nostradamusa”. Jeśli służby posiadają archiwa rozmów na nieistniejących już czatach „Czaterii”, z pewnością to znajdą. Wygląda na to, że moja intuicja mnie nie zawiodła (oczywiście to taki sobie żart, ale już wtedy wiedziałem, że ta osoba sporo namiesza w geopolityce i to w sposób negatywny)

– w 2004 r., kiedy Google wchodziło na giełdę, intuicja podpowiadała mi, że warto kupić ich akcje, bo w przyszłości firma odegra ogromną rolę w internecie.